Wczoraj przeczytałam wyzwanie na Scrapujących Polkach i się okazało... że mam gotowy album - skończony przedwczoraj. Miało być na okrągło - jest. Miały być na każdej stronie coś okrągłego - jest. Miały być co najmniej cztery strony - jest więcej. Do tego wszystko przepuszczone przez praskę-wyciskarkę, coś w stylu miniaturowego magla, który mi wycisnął na wszystkim piękne oczka.
W tytule znów widać moją miłość do Grabaża...
A na zdjęciach mój Wojtuś i paulinkowy Niko:
A i jeszcze - odkrycie dnia: funkcja Auto Level w Photoshopie. Niezastąpione jak się robi zdjęcia w zwykły, pochmurny dzień w Londynie. Przed użyciem wszystkie zdjęcia były poszarzałe. A wszak wszyscy znamy piękne dobranockowe papiery od UHK - no czy one są szare? Nie są. Więc nie mogłam tego tak zostawić. Na szczęście istnieje PS :)
Świetny album :) teraz telepatia musi zadziałać na przyszły miesiąc :D
OdpowiedzUsuń