wtorek, 13 sierpnia 2013

Czerwony i zielony

Zastanawiam się dlaczego we wnętrzach króluje ostatnio biel... Albo biel i czerń. Albo biel i szarość. Albo biel i biel i jedna rzecz w jakimś kolorze. Być może to kwestia tego, że po latach ciemnoty i przeładowania chcemy wreszcie mieć jasne, duże wnętrza? Tylko to już się robi nudne...

Ja bieli nie lubię. Traktuję ją jako tło dla koloru. Białe mam ściany, których nie mogę przemalować i dodatki, które chcę, żeby zostały neutralne, gdy dany kolor w pokoju mi się znudzi. U mnie króluje czerwony wespół z zielonym.

Czerwony jest moim ulubionym kolorem.

Zielony jest ulubionym kolorem mojego męża.

A prócz tego moimi ulubionymi kwiatami są maki. I lubię truskawki. I pomidory. A moim ulubionym filmem jest Amelia - cała scenografia czerwono-zielona.

Ja raczej takiego mieszkania jak Amelia mieć nie będę, ale mogę mieć czerwono-zielony salon. I dobrze mi z tym. Chyba nie nadążam za modą...



 


To w zasadzie tylko kąt wypoczynkowy - część jadalna i biurowa (ależ to pompatycznie brzmi...) jest jeszcze nie skończona. Bardzo chciałabym zrobić coś co oddzieliłoby ten kąt od mojej skrapowni (ten biały - tak, BIAŁY - bałagan w tle), czyli stanęłoby lub zawisło za kanapą, ale jeszcze nie wymyśliłam co to ma być. Ale oddzielić muszę, bo nie sposób utrzymać tam ładu :)

Zdaję sobie sprawę, że moje mieszkanie wygląda jak żywa reklama IKEi, ale co ja zrobię na to, że oni zawsze mają to czego potrzebuję, a przy tym za rozsądną cenę?

3 komentarze:

  1. Niby kolory stricte bożonarodzeniowe, ale całość bardzo wiosenna, a nawet letnia :) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej będzie pasować jak przyjdą święta i choinkę postawimy :D

      Usuń
  2. Miałam kiedys takie maki na ścianie - strasznie fajna dekoracja :-)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)