Byłyśmy dziś - we trzy (ja, Siostra moja i Siostrzenica, też moja) plus Wojtuś na Camden Town, czyli w najcudowniejszym miejscu w Londynie. Trochę się pogapiłyśmy, trochę nawet kupiłyśmy i stwierdziła, że to miejsce jest nad wyraz inspirujące...
Na przykład takie indiańskie, znaczy indyjskie ( :D ) sklepy:
Piękne, prawda?
I tak sobie pomyślałam... Ze może jak się w końcu przeprowadzimy, biorąc pod uwagę, że moje dziecko odmówiło spania z rodzicami (śpi spokojnie tylko dopóki któreś z nas nie przyjdzie do łóżka - potem mu za gorąco, niewygodnie i nie-wiadomo-co-jeszcze, i niech nas ręka boska broni, żebyśmy go przypadkiem nie przytulili! Wczoraj w nocy przeniósł się spać na podłogę... Dziś śpi po raz pierwszy na własnym materacyku, oddzielonym od naszego... Mamusia jest smutna, chlip, chlip...) to może w tkaniny, oświetlenie i dodatki do sypialni zaopatrzymy się u Indian? Tylko jeszcze nie wiem co mój Mąż na to.
Dobry Wieczór :) Trafiam z chustoforum i umieram z ciekawości, czy masz na imię Mila tak naprawdę naprawdę, bo ja sobie wymyśliłam, że jeśli będziemy mieć drugą córkę, to dostanie od nas takie imię i teraz wszędzie mnie to prześladuje, niczym wróżba ;)
OdpowiedzUsuńOna ma na imię Emilia, przypadkiem wiem, bo to moja siostra jest ;)
UsuńPrawdę mówi siostra moja, Emilia mam na imię.
UsuńOooo, widzę pewne zażyłości :)
UsuńMnie by chyba siłą musieli wyciągać z Camden, ale po kilku wizytach siłą musieliby mnie zaciągać na kolejne spacerki :)
zdjęcia są piękne, ale to pierwsze genialne wręcz!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń