Zrobiłam dziś eksperyment. Obiadowy. Polegał on na tym, że wyjęłam z lodówki wszystko z czego można by ugotować w miarę szybko obiad... Logicznie rzecz biorąc odpadły składniki lasaniowe, bo z tym jest jest babrania się a babrania. Odpadły też komponenty na wszelkie placki i naleśniki, bo jedliśmy z Wojtusiem placuszki z jabłkami na śniadanie (Wojtek od rana do czternastej zjadł ich 9! Ja dałam radę tylko 3...). I tym sposobem z tego co zostało wyprodukowałam coś...
Zapiekanka na winie, czyli z tego co się nawinie :)
Składniki (ze względów oczywistych podaje ilości przybliżone) na dwie-trzy osoby:
- 3 duże (albo odpowiednio mniej małych) ziemniaki,
- 5-7 "kulek" mrożonego szpinaku (albo odpowiednia ilość świeżego, poszatkowanego. Po prostu ja używałam mrożonek),
- garść groszku (mrożony lub z puszki),
- garść kukurydzy (tak samo),
- dwa ząbki czosnku,
- łyżka masła,
- dwa jajka,
- kilka plasterków szynki (zależy od wielkości naczynia w których zapiekamy i wielkości plasterków - ma być ich tyle, żeby przykryły całą powierzchnię),
- kawałek żółtego sera,
- sól i pieprz do smaku.
Ziemniaki obieramy i kroimy w około centymetrowe plasterki. Wsadzamy do garnka, zalewamy wodą i gotujemy. Uważamy, żeby nie rozgotować - już lepiej żeby były lekko niedogotowane to podczas zapiekania "dojdą".
W czasie kiedy ziemniaki się gotują wsadzamy szpinak do garnka, wlewamy trochę wody, wsadzamy masło i czekamy aż się rozmrozi. Do prawie rozmrożonego - jeśli groszek i kukurydzę też mamy mrożoną, jeśli z puszki to do całkiem rozmrożonego - wrzucamy groszek i kukurydzę. Solimy, pieprzymy i wciskamy czosnek. Dusimy jeszcze kilka minut.
Ziemniaki odlewamy i wysypujemy na dno brytfanki (czy tam czegoś w czym będziemy zapiekać: blaszki, naczynia żaroodpornego etc.). Na ziemniaki wylewamy zieloną breję - bardzo apetycznie wygląda wbrew pozorom :D. Zalewamy to rozbełtanymi jajkami. Układamy na wierzchu szynkę. na koniec posypujemy startym serem.
Wsadzamy do piekarnika na środkową półkę, na grzanie z obu stron albo z termoobiegiem, na jakieś 200 stopni. Czekamy jakieś 15 minut aż nam się serek zarumieni. Wyciągamy i zjadamy.
Wygląda to mniej więcej tak:
Na zdjęciu już większość zjedzona, niestety, bo najpierw próbowaliśmy, żeby wiedzieć czy w ogóle warto o tym pisać. Ale stwierdziliśmy jednogłośnie, że warto, bo jest pyszne!
Smacznego :)
następym razem to Mila zaproś a nie gula huśtasz ha ha :)))) buziaki
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie tylko bym musiała wiedzieć kogo :P
Usuńw moim rodzinnym domu mieliśmy zupę na winie i sałatkę na winie, teraz mam i przepis na zapiekankę :D
OdpowiedzUsuńZapraszam po odbiór wyróżnienia :) http://czarrymarry.blogspot.be/2012/11/wyroznienie-liebster-blog.html