środa, 28 listopada 2012

Londyn subiektywnie

Jak można zauważyć na pasku bocznym, należę do elitarnego Klubu Polek na Obczyźnie :) I dostałyśmy jakiś czas temu zadanie - odpowiedzieć na pytania dotyczące miejsca, w którym mieszkamy. Oto i moje odpowiedzi:

1. Imię/kraj/miasto...
Emilia/Wielka Brytania/Londyn

Ja, Mila.

2. Najfajniejsze...
Najfajniejsze w Londynie jest to, że kiedy tylko robi się odrobinę cieplej, na tyle, że można usiąść na trawie bez odmrożenia odwłoku, to wszyscy to robią! I w porze lanczu każdy trawnik jest odsiedziany paniami w garsonkach i panami w garniturach...

3. Najpiękniejsze...
Cmentarze! Czy ja jestem jakaś dziwna...? No ale kiedy cmentarze są tu naprawdę piękne. Oczywiście mam na myśli te takie strasznie stare, zarośnięte, które już bardziej są parkami niż cmentarzami...

Zdjęcie ze strasznie dawna...


W ramach gratisu - moja Dona.

I nawet się Żuru, jeszcze z długimi włosami, załapał!
4. Ciekawe...
Bardzo ciekawe jest to, że mimo, iż Londyn to miasto wielokulturowe i znaleźć prawdziwego Anglika jest tu naprawdę ciężko, to wszyscy są tu tak po angielsku kulturalni i praworządni: nikt się nie pcha do autobusu (tylko stoi w kolejce...), każdy mówi dziękuję i przepraszam, wstaje jak widzi staruszka lub kobietę w ciąży i zawsze kasuje bilet! Nawet najgorsze polskie pijaczki w kolejce w Lidlu, jak przychodzi ich kolej to stają się tacy dystyngowani!

5. Coś pysznego...
Wysilając całą moją dobrą wolę wymyśliłam tylko jedną pyszną angielską rzecz... Mince pie, czyli świąteczne kruche ciasteczka z nadzieniem z mielonych owoców z rodzynkami. Słodkie jak sto pięćdziesiąt. Cudowne.

Mince pies to te z lewej...

6. Uwielbiam...
Camden Town, za sklepiki ze wszystkim, szczególnie te indyjskie, lemoniadę i jedzenie ze wszystkich stron świata.

Jedna z camdenowych indyjskich wystaw.

Parki, za brak tabliczek "nie deptać trawników", wielkie połacie trawy i dużą ilość fajnych placów zabaw.

Moje dziecko w parku, jakieś pół roku temu...
A tu park bez dziecka. Ten najpiękniejszy, Kew Garden. Zdjęcie akurat z ogródka śródziemnomorskiego.

Muzea, za to, ze są za darmo i dlatego, że są interaktywne.

Mój siostrzeniec, Niko, w Muzeum Wojny, odbiera meldunek w łodzi podwodnej.

Moja siostrzenica, Rela, w Muzeum Morskim, bawi się w załadunek.

Winter Wondeland - świąteczne wesołe miasteczko - za kawę z Baileyem, straganiki i atmosferę.

Maleńki fragment Winter Wonderlandu z 2011 roku.


7. Nie cierpię...
Turystów na Oxford Street :) Oxford Street to skupisko sklepów, największe tu chyba. I w zasadzie nie ma tam co oglądać... A oni i tak są! A ponieważ są tam wszystkie znane marki (te popularne, nie te dystyngowane), to wszyscy mieszkańcy Londynu chodzą tam na zakupy. Więc, co za tym idzie, i tak jest tam strasznie dużo ludzi. I po co ci turyści się tam pchają? I jeszcze się zatrzymują na środku drogi i zaczynają robić zdjęcia. I tamują ruch, wrrr...

8. Do pozazdroszczenia...
Monarchia! Może jej głównie nie ma w Londynie, ale to fajne, że gdzieś tu jest Królowa i prawdziwe ksieżniczki :) I to, ze stoją tu zamki, w których naprawdę mieszkał kiedyś jakiś król. Najprawdziwszy.

Brzydki Buckingham Palace...

... i ładne Tower - dla równowagi.

9. Dziwaczne...
Pogoda tu jest dziwaczna. Wbrew stereotypom - wcale nie ma tu wiecznej mgły ani nie pada cały czas. Za to to co widać za oknem kompletnie nie zgadza się z tym, co mówi nam termometr. Bo jak wstaje rano i patrze za okno, i widzę, że jest szaro i pada, to znaczy, że jest ciepło. A jeśli świeci słońce - na pewno trzeba się cieplej ubrać...

10. Brakuje mi tutaj...
Koncertów z przyjaciółmi... Znaczy i koncertów, i przyjaciół :)

Haha, jakie śmieszne zdjęcie... Dona mnie zabije...

11 komentarzy:

  1. Dona Ci wkula i Rela też Ci wkula... chyba ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj... Wkulam jak tylko w ciąży nie będzie bo kobie w ciąży się nie bije..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale potem będę matką karmiącą! To może się też nie bije?

      Usuń
  3. Pijaczki w Lidlu stają się dystyngowani, bo się wstydzą, że są Polakami i że nie są u siebie. To takie "ugrzecznienie emigranta".

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze, przywołałaś wiele moich wspomnień z Londynu:) aż zatęskniłam:) super, Mila, a najbardziej podoba mi się słowo "elitarny"... piękne!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj w Klubie Emilia!
    Ahhh, ten Londyn! Uwielbiam, kocham i tęsknie... bardzo tęsknie!
    Pozdrawiam ciepło =)

    OdpowiedzUsuń
  6. z łezką w oku to przeczytałam :) mieszkaliśmy niedaleko Londynu kilka lat przed przeprowadzką do Turcji i tak mi teraz wszystko przypomniałaś jak czytałam tego posta... też tęsknię ogromnie za parkami, co do pogody to święta prawda chociaż jak ktoś nie był w Anglii to chyba nie zrozumie o co w tym chodzi... Camden... ja jeszcze za paperchase tęsknie okropnie, ale to zboczenie zawodowe. I za księgarniami.. ach..

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, Emilio! Tak sie ciesze, ze ktos mowi glosno o milosci do pieknych cmentarzy. Ja wlasnie mam to skrzywienie - ubostwiam stare cmentarze i mam tez tego pecha, ze tu, gdzie mieszkam trzeba naprawde sie napracowac, zeby znalezc takie. "Elitarnie" pozdrawiam za Magda i witam w klubie, w ktorym sama nowa...

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie oddałaś klimat miejsca :D I właśnie na to samo w większość, co opisałaś, zwróciłam uwagę. Tak, tych parków bardzo zazdroszczę, choć tutaj też możemy sobie siadać, gdzie chcemy i zjeść lunch ;D To jest super!

    OdpowiedzUsuń
  9. też uwielbiam cmentarze
    swego czasu, nastolatką będąc, wybrałam się z koleżankami na stary żydowski cmentarz
    one poprzebierane w suknie ze studniówek - ja z zenitem i czarno-białą kliszą
    pięknie wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Monarchia jest spoko. W Holandii to dodatkowy dzień wolny w Święto Królowej :D
    Pozdrawiam klubowiczkę :D

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)