1. Imię/kraj/miasto...
Emilia/Wielka Brytania/Londyn
![]() |
| Ja, Mila. |
2. Najfajniejsze...
Najfajniejsze w Londynie jest to, że kiedy tylko robi się odrobinę cieplej, na tyle, że można usiąść na trawie bez odmrożenia odwłoku, to wszyscy to robią! I w porze lanczu każdy trawnik jest odsiedziany paniami w garsonkach i panami w garniturach...
3. Najpiękniejsze...
Cmentarze! Czy ja jestem jakaś dziwna...? No ale kiedy cmentarze są tu naprawdę piękne. Oczywiście mam na myśli te takie strasznie stare, zarośnięte, które już bardziej są parkami niż cmentarzami...
| Zdjęcie ze strasznie dawna... |
| W ramach gratisu - moja Dona. |
| I nawet się Żuru, jeszcze z długimi włosami, załapał! |
Bardzo ciekawe jest to, że mimo, iż Londyn to miasto wielokulturowe i znaleźć prawdziwego Anglika jest tu naprawdę ciężko, to wszyscy są tu tak po angielsku kulturalni i praworządni: nikt się nie pcha do autobusu (tylko stoi w kolejce...), każdy mówi dziękuję i przepraszam, wstaje jak widzi staruszka lub kobietę w ciąży i zawsze kasuje bilet! Nawet najgorsze polskie pijaczki w kolejce w Lidlu, jak przychodzi ich kolej to stają się tacy dystyngowani!
5. Coś pysznego...
Wysilając całą moją dobrą wolę wymyśliłam tylko jedną pyszną angielską rzecz... Mince pie, czyli świąteczne kruche ciasteczka z nadzieniem z mielonych owoców z rodzynkami. Słodkie jak sto pięćdziesiąt. Cudowne.
| Mince pies to te z lewej... |
6. Uwielbiam...
Camden Town, za sklepiki ze wszystkim, szczególnie te indyjskie, lemoniadę i jedzenie ze wszystkich stron świata.
| Jedna z camdenowych indyjskich wystaw. |
Parki, za brak tabliczek "nie deptać trawników", wielkie połacie trawy i dużą ilość fajnych placów zabaw.
| Moje dziecko w parku, jakieś pół roku temu... |
| A tu park bez dziecka. Ten najpiękniejszy, Kew Garden. Zdjęcie akurat z ogródka śródziemnomorskiego. |
Muzea, za to, ze są za darmo i dlatego, że są interaktywne.
| Mój siostrzeniec, Niko, w Muzeum Wojny, odbiera meldunek w łodzi podwodnej. |
| Moja siostrzenica, Rela, w Muzeum Morskim, bawi się w załadunek. |
Winter Wondeland - świąteczne wesołe miasteczko - za kawę z Baileyem, straganiki i atmosferę.
| Maleńki fragment Winter Wonderlandu z 2011 roku. |
7. Nie cierpię...
Turystów na Oxford Street :) Oxford Street to skupisko sklepów, największe tu chyba. I w zasadzie nie ma tam co oglądać... A oni i tak są! A ponieważ są tam wszystkie znane marki (te popularne, nie te dystyngowane), to wszyscy mieszkańcy Londynu chodzą tam na zakupy. Więc, co za tym idzie, i tak jest tam strasznie dużo ludzi. I po co ci turyści się tam pchają? I jeszcze się zatrzymują na środku drogi i zaczynają robić zdjęcia. I tamują ruch, wrrr...
8. Do pozazdroszczenia...
Monarchia! Może jej głównie nie ma w Londynie, ale to fajne, że gdzieś tu jest Królowa i prawdziwe ksieżniczki :) I to, ze stoją tu zamki, w których naprawdę mieszkał kiedyś jakiś król. Najprawdziwszy.
| Brzydki Buckingham Palace... |
| ... i ładne Tower - dla równowagi. |
Pogoda tu jest dziwaczna. Wbrew stereotypom - wcale nie ma tu wiecznej mgły ani nie pada cały czas. Za to to co widać za oknem kompletnie nie zgadza się z tym, co mówi nam termometr. Bo jak wstaje rano i patrze za okno, i widzę, że jest szaro i pada, to znaczy, że jest ciepło. A jeśli świeci słońce - na pewno trzeba się cieplej ubrać...
10. Brakuje mi tutaj...
Koncertów z przyjaciółmi... Znaczy i koncertów, i przyjaciół :)
| Haha, jakie śmieszne zdjęcie... Dona mnie zabije... |
-2.jpg)
Dona Ci wkula i Rela też Ci wkula... chyba ;)
OdpowiedzUsuńOj... Wkulam jak tylko w ciąży nie będzie bo kobie w ciąży się nie bije..
OdpowiedzUsuńAle potem będę matką karmiącą! To może się też nie bije?
UsuńPijaczki w Lidlu stają się dystyngowani, bo się wstydzą, że są Polakami i że nie są u siebie. To takie "ugrzecznienie emigranta".
OdpowiedzUsuńkurcze, przywołałaś wiele moich wspomnień z Londynu:) aż zatęskniłam:) super, Mila, a najbardziej podoba mi się słowo "elitarny"... piękne!!!
OdpowiedzUsuńWitaj w Klubie Emilia!
OdpowiedzUsuńAhhh, ten Londyn! Uwielbiam, kocham i tęsknie... bardzo tęsknie!
Pozdrawiam ciepło =)
z łezką w oku to przeczytałam :) mieszkaliśmy niedaleko Londynu kilka lat przed przeprowadzką do Turcji i tak mi teraz wszystko przypomniałaś jak czytałam tego posta... też tęsknię ogromnie za parkami, co do pogody to święta prawda chociaż jak ktoś nie był w Anglii to chyba nie zrozumie o co w tym chodzi... Camden... ja jeszcze za paperchase tęsknie okropnie, ale to zboczenie zawodowe. I za księgarniami.. ach..
OdpowiedzUsuńHej, Emilio! Tak sie ciesze, ze ktos mowi glosno o milosci do pieknych cmentarzy. Ja wlasnie mam to skrzywienie - ubostwiam stare cmentarze i mam tez tego pecha, ze tu, gdzie mieszkam trzeba naprawde sie napracowac, zeby znalezc takie. "Elitarnie" pozdrawiam za Magda i witam w klubie, w ktorym sama nowa...
OdpowiedzUsuńŚwietnie oddałaś klimat miejsca :D I właśnie na to samo w większość, co opisałaś, zwróciłam uwagę. Tak, tych parków bardzo zazdroszczę, choć tutaj też możemy sobie siadać, gdzie chcemy i zjeść lunch ;D To jest super!
OdpowiedzUsuńteż uwielbiam cmentarze
OdpowiedzUsuńswego czasu, nastolatką będąc, wybrałam się z koleżankami na stary żydowski cmentarz
one poprzebierane w suknie ze studniówek - ja z zenitem i czarno-białą kliszą
pięknie wyszło :)
Monarchia jest spoko. W Holandii to dodatkowy dzień wolny w Święto Królowej :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam klubowiczkę :D