wtorek, 8 października 2013

10 powodów do kochania października

Dzisiejszy post ma być ironiczny i ma za zadanie rozśmieszyć. Nie dajmy się zapuszkować, koniec z powagą. To będzie tekst typu "patrzcie jaka jestem kreatywna i uczcie się dżdżowniczki!", ewentualnie "jak pożyczyć tytuł typowy dla JoeMonstera". I wszystkie zdjęcia z pinteresta. No, prawie wszystkie.

Ale powody będą prawdziwe, bo ja kocham październik! Odganiamy jesienną chandrę, trzeba się nacieszyć zanim przyjdzie listopad!

1.Mam urodziny!

Tak, tak, 26 października, jakby ktoś nie wiedział. Życzenia mile widziane, prezenty takoż :P W tym roku cieszę się podwójnie, bo mi Siostra moja na urodziny obiecała rosyjską napoleonkę, którą dotychczas upiekła raz i stwierdziła, że nigdy więcej, a to najpyszniejsze ciasto na świecie. Wygląda mniej więcej tak:

Źródło
2. Mamy rocznicę

Nie, nie ślubu. Rocznicę ślubu mamy 17 kwietnia. Ale mamy rocznice bycia. Też siedemnastego. W tym roku mija pięć lat od tego zdjęcia:

To zdjęcie też nie jest z pinteresta! A tak groziłam...

3. Halloween :)

Tak, wiem, to okropne, pogańskie, niebezpieczne święto. Ale dla mnie to taki dzień kiedy przypominam sobie jak pośród przebierańców (gladiator w samej przepasce na biodrach ostatniego października na przykład...) łażących po Camden, klęczał mój aktualny mąż. Z pierścionkem w zębach. No dobra, wcale nie w zębach, przesadziłam. O tam, nad kanałem, na tamtym brzegu:

A to właśnie z pinteresta! Ciężko było znaleźć, głównie są takie, które zrobili po drugiej stronie mostu. Źródło


A poza tym moje koty się tak ładnie z halloweenowym wystrojem komponują...

4. Liście

Kocham szurać nogami w liściach. I tylko w październiku jest to w pełni możliwe - bo już liści wystarczająco dużo, a jeszcze nie leje całymi dniami. Wiem, jestem jak dziecko :P

Źródło

5. Szkółka

Chociaż rok szkolny zaczyna się we wrześniu, to dopiero w październiku nabiera tempa. A przy tym umysły jeszcze świeże i chłonne. Złoty środek! A w tym roku dopiero w październiku się zaczęło, a o tym już pisałam.

6. Przestawianie zegarków



W sumie nie powinno mnie to cieszyć, bo burdel w metafizyce robią, ale cieszy. Kiedyś dlatego, że można było godzinę dłużej spać. teraz jest właśnie odwrotnie - dzieci nie budzik, zegarek nie obowiązuje, tylko czas wysypiania i paradoksalnie godzinę dłużej śpią jak zmienia się czas na letni. Ale, biorąc pod uwagę, że aktualnie, żeby dojechać na czas do kościoła musimy wstać o 6 rano, to się 27 października znacząco wyśpie. I nie będę musiała biednych śpiących maluszków budzić, tylko same wstaną. I rano będzie jaśniej jak będziemy wstawać - chociaż przez kilka dni. I jeszcze do tego - przynajmniej o tej zmianie czasu zawsze pamiętam: odbywa się zawsze w pierwszą niedzielę po moich urodzinach!

7. Kasztany



Uwielbiam kasztany. Za ich kształt, fakturę, zapach, to jakie są w dotyku, wszystko! W październiku mam po kasztanie w każdych spodniach i każdej kurtce/płaszczu/swetrze. W czymkolwiek wychodzę na dwór. A mój Mąż przynosi mi kasztany za każdym razem jak wraca do domu, nieważne skąd!

Lubię też jadalne kasztany, ale stanowczo wolę na surowo, niż pieczone. Tylko, żeby na surowo były dobre trzeba jeść świeże, a takie które kupuje się w sklepie to świeże dawno były...


8. Moja ulubiona pogoda

Bo ja najbardziej lubię jak jest tak jak teraz! Kiedy zakłada się trampki, dżinsy, gruby sweter albo cienki płaszcz, albo skórzaną kurtkę i chustkę na szyję. Kiedy nie jest człowiekowi ani za gorąco, ani przeraźliwie zimno.



Tu akurat nie pinterest, tylko moja zabawa z polyvorem :) Uwielbiam jesienną modę!

9. Syrop dyniowy

Źródło

Piliście kiedyś kawę z syropem dyniowym? Serwują ją w październiku w Starbucksie. Jest tak dobra, że chociaż nie jest to moja ulubiona kawiarnia (wole Costę albo Nero, a najbardziej lubię jedną taką przy TKMaxxie koło nas :D) to w tym miesiącu piję tylko ją. I z jej powodu nigdy nie spróbowałam również sezonowej gorącej czekolady ze słonym karmelem - choć lubię słony karmel - bo musiałabym to zrobić kosztem dyniowej kawy!

10. Maki

Brzmi niewiarygodnie? No ale to prawda - w październiku w Wielkiej Brytanii wyrastają maki... Na płaszczach i kurtkach, i samochodach. Wszystko za sprawą Dnia Pamięci, który wprawdzie obchodzony jest dopiero w drugą niedzielę listopada, ale maki-przypominajki sprzedaje się mniej więcej od połowy października. Dochód ze sprzedaży przeznaczony jest na rzecz weteranów.

Źródło

W związku z makami mam dla was niespodziankę. Pamiętacie jeszcze zabawę Podaj Dalej? Od Jagodzianki - ponad pół roku temu, wstyd mi - dostałam piękny notesik i jeszcze nie miałam kiedy się podzielić życzliwością z następnymi osobami. To teraz się dzielę. Osoby, które zapragną być życzliwością moją obdzielone poproszę o komentarze pod notką. Ale jak ktoś nie chce niespodzianek to też może komentować :P

Czemu ma to związek z makami - dowiecie się jak już dotrą prezenty :)

Zasady gry są proste:

1. Proszę o komentarz z wyrażeniem chęci udziału w zabawie.
2. Zapraszam jedynie osoby posiadające bloga i nie mające żadnych zaległości w tego typu zabawach.

3. Pierwsze trzy osoby, które się zgłoszą i wyrażą chęć udziału w zabawie, otrzymają ode mnie prezenty- niespodzianki.
4. Na wysłanie prezentów mam rok, ale zapewniam, że tyle czekać na nie nie będziecie. Za ich wykonanie wezmę się prawie natychmiast! 
5. Każda z  osób, które się zapiszą, zobowiązuje się do zorganizowania u siebie takiej samej zabawy zabawy i wysłania prezentów do trzech osób.


Pobawicie się ze mną?