Po ponad trzyletniej przerwie wracam do obiegu.
Który to już raz będę opowiadać dzieciom o stworzeniu świata? Który to raz będą to trzy-, cztero-, pięciolatki? Pierwszy raz (samodzielnie) robiłam to dwanaście lat temu. Przerobiłam dzieci w każdym wieku, ale zawsze będę wracać do trzylatków i zawsze będę uważać, że nauczyciel powinien iść razem z grupą. Może tym razem się uda.
Tego się nie zapomina. To jak jazda na rowerze... Nie, nie umiem jeździć na rowerze, więc to nie jest najlepsze porównanie. To jest jak pływanie - lepiej. W trakcie usypiania Wojtusia wymyśliłam zabawę na początek, formę opowiadania historii, dwie zabawy związane, prace plastyczne, formę dotarcia do rodziców i piosenkę.
Ale i tak się boję. Nie, nie tego, że sobie nie poradzę. W tym akurat jestem dobra i znam swoją wartość. Nie dzieci - chociaż za każdym razem są inne to w gruncie rzeczy zawsze takie same. Rodziców się boję. I tego, że nie będą współpracować. Jeden z moich szkółkowych autorytetów mówi, że oni nigdy nie współpracują i mam na to nie liczyć. Ale ja nie oczekuję wiele, więc może się uda porozumieć?
Damy radę, nie? Damy, damy. Nie bój się robaczku...*
______________
* Iz. 41:14a
No i nie bój się robaczku!
OdpowiedzUsuńZaczynam wierzyć, że teraz to Twój spy day będzie najbardziej interesujący :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia
E, nie, bo to niedziela, nie poniedziałek :P
Usuńw poniedziałek opublikujesz niedzielę i będzie git
UsuńJak tak to tak :)
Usuńtak jak obiecałam pojawiam się znowu żeby dodać otuchy i powodzenia życzyć! :):) grunt to pozytywne nastawienie czego Ci życzę, napisz jak poszło :) pozdrawiam cieplutko ;*
OdpowiedzUsuńDasz radę, Robaczku!
OdpowiedzUsuń