środa, 30 stycznia 2013

O mieszkaniu i ustawianiu mebli na kartce.

Wysłałam Męża pomierzyć nasze nowe mieszkanie. Pomierzył. Ślicznie mu to wyszło, tylko zapomniał o oknach, ale kij z tym - pamiętam gdzie są :)

Przy okazji pooglądał też ogródek, którego przy pierwszym widzeniu nie dałam rady zobaczyć (jakoś mi się nie chciało specjalnie wychodzić na śnieg...) i opowiedział. Nie ma żadnej trawy, płytki li i jedynie. Więc jak będziemy chcieli jakieś roślinki hodować to w doniczkach. Kto wie - może wreszcie uda mi się uhodować tę moją nieszczęsną lawendę? Na razie osiągnięcia mam takie, że każda z trzech sadzonek ofiarowana mi przez moją Siostrę malowniczo uschła.

Ale miało być o mieszkaniu, a nie o ogródku, com go nawet nie widziała.

Żuru pomierzył, a ja narysowałam - w odpowiedniej skali - i cały wieczór ustawiałam meble - co wcale nie jest łatwe na kartce i to jeszcze jak ma się dwie kanapy, każda z innej parafii (jedna nasza, druga na stanie) oraz łóżko wielkości dwa na dwa metry. A - jeszcze przewidziane jest miejsce na małpi gaj dla Synka (bo mamy do wyboru albo mu coś takiego uczynić, albo wylądować w wariatkowie - razem z nim), skrapownię dla mamusi i kąt pod wezwaniem gitary dla tatusia (bo nie lubię, jak gitara mojego Męża smuci się w pokrowcu, wolę ją na stojaku).

Ale udało mi się - jedna kanapa zamieszka w salonie, druga w pokoju Synka, który jest wielki, a na razie Wojtek będzie mieszkał tam bez siostry, więc miejsca na zabawę i tak dużo. Rację miała Musia (jak zwykle), że po przykryciu kanapy czymś o odpowiednim wzorze (czyli takim samym jak będzie na Wojtusia łóżeczku), kanapa w dziecięcym pokoju się przyda, bo się dziecko nie będzie czuło samotne - matka do niego przyjdzie książkę poczytać i dzięki temu nie będzie miała zabawkowego bałaganu w salonie :)

Małpi gaj natomiast właśnie w salonie stanie - bo bezpieczniej pod okiem rodzica, kótry w salonie więcej rzeczy będzie miał do roboty. Albo w kuchni, która jest mikroskopijna i zawsze z niej widać co się w salonie dzieje. No ale to jest kwestia przyszłości. Na razie przewidziałam tylko dlań miejsce.

Skrapownia też w salonie - jak dziecko będzie na drabinkach szaleć to matka w spokoju poskrapuje.


A gitara - na stojaku! - wylądowała w sypialni - niech ojciec pogra czasem drugiemu dziecku - i mamusi przy okazji - kołysanki :)

Teraz należy rozważyć kwestię następną, czyli elementy dekoracyjne. Ale to kiedy indziej. Tymczasem spać idę.

4 komentarze:

Powiedz mi co o tym myślisz :)