A dziś leżałam w łóżku i na łóżku, szpitalnym tym razem, bo mi moje życie wewnętrzne postanowiło zrobić brzydkie numery, to na temat...
Temat na wczoraj: Dwie rzeczy
... Będzie zdjęcie szpitalne:
Na zdjęciu paski do KTG, jakby ktoś nie miał nigdy przyjemności z nimi. Ja dotychczas nie miałam. Dostałam je do domu, z przykazaniem, żeby jakbym się jeszcze kiedyś na patologię ciąży (zostaliśmy rodziną patologiczną!) wybierała, to zabrać ze sobą, bo są jednopacjentowe. A, że są bardzo ładne to postanowiłam je uwiecznić. Dzidziusie mają słodkie nadrukowane.
Uprzedzam pytania - tak ze mną, jak i z Lusią-Lalusią wszystko jest w jak najlepszym porządku. Zdrowe my obie.
Ooo... Ciekawe dwie rzeczy :) A KTG miałam przyjemność mieć nie jeden raz, nie dwa... :)
OdpowiedzUsuńno to dobrze a paski fajne hehe
OdpowiedzUsuńBardzo masz ładne! Ale ta rodzina patologiczna to Ty i Żuru, mnie to nie dotyczy, mam nadzieję?
OdpowiedzUsuńTylko my. I Lusia jeszcze. Nawet się na patologię Wojtuś nie załapał.
UsuńBiedny Wojtuś :P
UsuńMila, kiedy spodziewasz się rozwiązania?
OdpowiedzUsuńJakie to dziwne słowo. A "poród" brzmi tak urzędowo...
Ja to dopiero jestem przykładem patologii - trochę się poleżało, a w końcu w ostatniej chwili na stole wylądowało.
W Wlk. Bryt wszystko jest inniejsze niż u nas. Bo kto by pomyślał, żeby w Pl dać coś pacjentce? Za darmo? Do domu???
Termin mam na koniec marca. Ja na szczęście tylko godzinę poleżałam, aż taka patologiczna nie jestem. Dziwna ta Wielka Brytania, nie?
OdpowiedzUsuńA ja z Jagną to byłam patologiczna totalnie. Żeby było śmieszniej na patologii wylądowałam wprost ze...szkoły rodzenia, która była na parterze ;)
UsuńZdrówka i proszę Lusię - Lalusię o cierpliwość z tym wychodzeniem na świat!