niedziela, 10 lutego 2013

Natchniona...

... komentarzem Chmurki pod moim miłosnym postem, na temat koncertów w tle i glanów, postanowiłam...

... Pokazać wreszcie gdzieś swoje zdjęcia z superśmiesznej sesji ślubnej. Superśmieszna była, bo po nocy, prawie na szczycie Równicy, doświetlana reflektorami samochodowymi - bo na górskiej drodze latarnie nie uświadczysz. Do tego glany na wszystkich nogach i skórzane kurtki. Aż dziw, że nigdzie jeszcze nie były publikowane! A to już trzy lata prawie...

No to się doczekały:










Jak to było dawno... :)

7 komentarzy:

  1. jejku przepiékna sukienka!
    jak byłam w liceum to marzyłam o pójściu do ślubu w glanach :)
    pierwszy raz widzę sesję w nocy! kapitalny pomysł :)


    wczoraj gdy je ubrałam to nie mogłam uwierzyć, jakie one ciężkie (nikt nie wyrzucił mi butów w domu przez 10 lat uhuhu).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no - ślub brałam normalnie, w białych butach - glany założyłam na potrzeby sesji. Ale Żuru w glanach od początku do końca występował.

      A sukienka wypatrzona kiedyś w liceum na bilbordzie trafiła całkiem przypadkiem w moje ręce (znaczy folder sprzed kilku lat trafił) jak sukni szukałam i całkiem przypadkiem spełniłam swoje licealne marzenie :)

      Usuń
  2. Nietuzinkowo - to chyba właściwe słowo

    OdpowiedzUsuń
  3. o, ja też raz w nocy byłam na Równicy. Ciemno jak w d....pupie było. W drzewo wlazłam.
    bardzo lubie koronki w ślubnych kieckach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Sesja może i śmiesznitka, ale sukienkę, welon ... miałaś przepiękne :) Takie rękawy w sukniach ślubnych mnie powalą (też takie miałam :P)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałaś piękną sukienkę - uwielbiam koronki!
    I te zdjęcia - wariaci jesteście! ;-D

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)