Okej, niech będzie, że jestem sentymentalna. Zdjęcie będzie stare, bo mi do koncepcji pasuje:
Nasze pierwsze wspólne. Ja 25 kg mniej, On 30 cm włosów więcej. Cztery i pół roku temu.
I tak sobie myślę, że skoro ani ja - choleryczka - nie zabiłam go jeszcze za tą jego "rułę i dwa kolanka" (bo rusza to on się z prędkością światła...), ani on mnie za to, że się go ciągle czepiam, to to jednak musi być miłość.